W kontekscie nowego zamachu terrorystycznego w Europie warto przeczytac ten artykul -
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obc ... barow.html - bo w kwestii niezasymilowanej mniejszosci muzulmanskiej chodzi o cos wiecej anizeli o kilka zamachow w roku (i kilkanascie/kilkadziesiat nieudanych prob), czy kilkanascie tysiecy europejskich muzulmanow w szeregach ISIS. Nie, tu chodzi wlasnie o to, o powszechne odrzucanie europejskich wartosci kulturowych, europejskiego oswiecenia, i tworzenie panstwa w panstwie, spoleczenstwa w spoleczenstwie.
Barów takich we Francji, szczególnie na przedmieściach, gdzie dominuje Islam, jest wiele, łączy je jedno, kobiety nie są w nich mile widziane.
"Nie maluję się, noszę długie bluzki, nie noszę spódnic. Ze strachu. Po prostu się boję – wyjaśnia przed kamerą mieszkająca na przedmieściach Lyonu młoda Francuzka, a jej wypowiedzi przywołują na myśl opisy z "Uległości" Michela Houellebecqa"
„Lepiej, gdyby panie poczekały na zewnątrz” – mówi właściciel baru, gdy Remadna i Sayah wchodzą do środka. „To nie Paryż” – dodaje podśmiewając się. „Ale Francja” – kobiety nie poddają się. „Jest pani w 93 dzielnicy (potoczna nazwa departamentu Seine-Saint-Denis – przyp. red.). Tu jest inna mentalność” – kontynuuje właściciel.
Aktywistki wychodzą z baru, bo mężczyźni nie pozwolili im usiąść. To nie pierwszy raz, gdy je obrażano.
Remadna opowiada, że po zamieszkach na przedmieściach w 2005 roku mężczyźni przejęli niejako kontrolę nad miastem.
To oni, a konkretnie Islam, dyktują zasady, jakie obowiązują w Sevran. Sayah podkreśla, że islam stał się dla niej niczym kodeks karny, któremu musi się podporządkować, to on wyznacza to, co jej wolno, a co nie